Bo to wszystko przecież miało trwać najwyżej pięć lat, a może mniej… powtarzają się słowa refrenu. I wiem, że Piwnica pod Baranami Piotra S. mi uciekła.
W 2016 roku Piwnica pod Baranami obchodziła 60 lat istnienia. W tym czasie na jej scenie wystąpiło wielu wybitnych artystów, zarówno muzycznych jak i kabaretowych. Niektórym pozwoliła zaistnieć w świecie muzyki. Do Piwnicy przychodziło wielu ludzi, była miejscem spotkań i nowych znajomości. Zresztą dalej jest. Jednak słuchając historii opowiadanych przez moich rodziców mam świadomość, że nigdy nie poznam Piwnicy sprzed lat.
40 – lecie minęło…
Gdy jesienią oglądałam z rodzicami fragmenty koncertu sprzed 20 lat, emitowane akurat w telewizji, zobaczyłam inny muzycznie świat. Momentami poważny, by za chwilę rozbawić. A wszystko na najwyższym poziomie. Koncert odbył się w 1996 roku, wtedy jeszcze żył Piotr Skrzynecki. Miałam okazję zobaczyć go chociaż w telewizji. I posłuchać opowieści, kiedy chodząc po krakowskim rynku można było spotkać artystów Piwnicy lub porozmawiać z Piotrem Skrzyneckim przy stoliku na Rynku 27.
Co najbardziej zapamiętałam z tego koncertu? Annę Szałapak i Zbigniewa Preisnera w Duecie miłosnym pchły i słonia, historie wyśpiewane przez Aleksandrę Mauer, Beatę Rybotycką i Rafała Jędrzejczyka w piosence O groblach na groblach, mojego ulubionego artystę Grzegorza Turnaua śpiewającego dla Piotra Skrzyneckiego Tutaj Jestem, Annę Szałapak w najbardziej znanym utworze Grajmy Panu i legendarną Dezyderatę, zaśpiewaną na zakończenie. Po raz kolejny zachwycił mnie Piotr Wójcicki, którego zawsze dla mnie pozostanie Panem Tenorkiem z bajki Budzik, a łzy wzruszenia popłynęły, gdy usłyszałam balladę Piotr napisaną przez Zbigniewa Preisnera dla Piotra Skrzyneckiego.
Jednak to nie byli wszyscy artyści, którzy byli i są kojarzone z Piwnicą pod Baranami. W najbliższym czasie chciałabym na blogu zaprezentować najciekawsze utwory i największych artystów Piwnicy. Zacznę właśnie kompozycją stworzoną dla legendarnego założyciela kabaretu. Bo to wszystko przecież miało trwać najwyżej pięć lat, a może mniej… powtarzają się słowa refrenu, a ja za każdym razem zastanawiam się, dlaczego nie dane mi było poznać Piwnicy za życia Piotra Skrzyneckiego. Zmarł rok przed moim przyjściem na świat. Po jego śmierci powstało wiele utworów i kilka pomników poświęconych jego pamięci, a Preisner dopisał jedną zwrotkę. Zwrotkę, która uderza i wybrzmiewa najdostojniej i najmocniej w całej piosence.
Dziś, Piotr, gdy ciebie nie ma
Pieśń tę znosimy do nieba.
Trwaj tam i czuwaj nad nami
Noc w noc usianą gwiazdami…