Kto by nie chciał być wiecznie młody? Nie starzejesz się, możesz przez całe życie szaleć, zakochiwać się, popełniać błędy. W końcu jesteś młody, a młodość rządzi się swoimi prawami. forever young
Ilekroć usłyszę tę piosenkę przypomina mi się opowieść taty, o pewnym licealnym koledze. Ów kolega zakochał się w koleżance z klasy, więc słuchał na przerwach Forever Young puszczanym z radia, które nosił przy sobie. Historia skończyła się romantycznie – zostali małżeństwem. A ja mam przed oczami tego chłopaka z odtwarzaczem przy uchu ilekroć wybrzmią pierwsze dźwięki tego utworu.
I want to be forever young! śpiewa Marian Gold, wokalista niemieckiej grupy Alphaville. Kto by nie chciał być wiecznie młody? Nie starzejesz się, możesz przez całe życie szaleć, zakochiwać się, popełniać błędy. W końcu jesteś młody, a młodość rządzi się swoimi prawami. Ale czy to na pewno takie wspaniałe?
Dorosłe i poważne życie jeszcze do mnie nie dotarło. Wszystko przyjdzie z czasem i tego się trzymam. Boję się trochę przyszłości, ale co ma być, to będzie. Czasu nie zatrzymam. Chociaż czasami chciałabym. Ale nie jestem pewna, czy byłby to dobry pomysł. W końcu młodość by się znudziła, bo ileż można chodzić do szkoły i denerwować się, co będzie za kilka lat i czy na pewno te studia, na które chcę iść, są dobrym wyborem. Dochodzą do tego jeszcze nowe błędy, których potem trzeba się wstydzić. No chyba sobie odpuszczę.
Wróćmy do muzyki. Zespół Alphaville powstał na początku lat 80. w Niemczech. Grali muzykę, która opierała się o syntezatory. Taka była wtedy moda. Niestety. Ich największym przebojem stał się utwór Forever Young, który znalazł się na pierwszym albumie zatytułowanym tak samo. Został nagrany dwa lata po powstaniu grupy, w 1984 roku. Piosenka doczekała się kilku coverów, a także przetrwała próbę czasu – po trzydziestu latach wciąż jest znana, a ludzie wciąż do niej wracają. O tym marzy chyba każdy artysta.
Czy ten kawałek mnie zachwyca? Nie za bardzo. Lubię czasami go posłuchać, od czasu do czasu do niego wracać. Ale raczej nie znalazłby miejsca w zestawieniu moich stu ulubionych piosenek. Muzyka podszyta elektroniką to nie moja bajka, ale ten przebój już chyba zyskał tytuł złotego, a od czasu do czasu miło do niego wrócić.